czwartek, 18 lutego 2016

363. Krakowianka w Kielcach- postrzeganie.

Witajcie najwspanialsi czytelnicy na jakich mogłam trafić <3 !

Powoli zaczynam ogarniać całą komunikacje w Kielcach.. No dobra! Wiem jak dostać sie do domu, galerii (obu!) i do pracy. Uważam to za mój osobisty sukces ponieważ jestem beztalenciem jeśli chodzi o autobusy i tramwaje i do dziś nie ogarniam tych w Krakowie, a co dopiero w nowym mieście. Trochę bieda, ale z pierwszą wypłata na pewno puści i zacznę bardziej rozsądnie robić zakupy. Z pewnością nie będę się martwić takimi rzeczami jak wieszaki, patelnia, nóż i tak dalej, bo na to wydałam w lutym najwięcej.
Skąd tytuł? Wydawałoby się, że to przecież  tylko 100km. Ludzie tacy sami, świat taki sam. Otóż nie! Sama przyjeżdżając tutaj myślałam, że to tylko mniejsze miasto, a ja przemknę się wśród mieszkańców niezauważona, wtopie w tło i będę sobie żyć. Jakie było moje zdziwienie kiedy od pierwszej osoby usłyszałam 'widać na pierwszy rzut oka, że nie jesteś stad'. Pomyślałam- ok, jedna osoba, w porządku mogło się tak zdarzyć, ale później mówiło mi to coraz więcej ludzi. Więcej ludzi zaczęło się za mną oglądać, a w zasadzie od mojego pierwszego dnia pobytu tutaj tak było. Ludzie odwracali sie. Ba! Zatrzymywali, żeby sie pogapić!! Sformułowania w stylu 'dziewczyna z wielkiego miasta' stały się codziennością od kąd mam kontakt z ludźmi w pracy.
Zgłupiałam! Na prawdę tu zgłupiałam i aż głupio mi w tym momencie mówić skad jestem nie chcąc narażać sie na TO spojrzenie. Na początku myślałam, że mam paranoje, jakąś manie, ale w głowie mam w miarę po kolei i coraz wiecej osób daje mi do zrozumienia, że tu nie pasuje. Nie wiem szczerze mówiac jak to odbierać.
Ludzie w rozmowie za mną wręcz przepraszają za to, że Kielce nie są nowoczesne 'jak Kraków'. Słyszę 'tu są żule/ tu dziewczyny się źle malują/ tu jest niebezpieczna dzielnica (na co zwykle odpowiedam, ze jestem z nowej huty i mam maczetę więc sobie poradzę) / Kielecka młodzież jest bardzo leniwa/ tu się chodzi w tenisówkach!' O zgrozo! W Krakowie TEŻ mamy tenisówki! Też mamy dziewczyny, które nie potrafią sie malować i mniej lub bardziej sympatycznych panów żuli! Kraków nie jest miastem idealnym! Też mamy wady!
Mieszkam tutaj 12 dni i przez tą krótką chwilę miałam mnóstwo dziwnych sytuacji. Sporo miłych i zabawnych jak pan, który zaczął biec tylko po to, żeby mnie wyprzedzić i przytrzymać mi drzwi do autobusu, bo widział, że bym nie zdążyła. Chłopak, który na mnie wpadł i zaczął zagadywać (a ja speszona walnęłam gafę po fińsku). Wielokrotnie mija mnie grupka ludzi i odwracają sie w dość bezczelny sposób szeptajac miedzy sobą 'dobra dupa', które nie wiem czy powinnam traktować jako komplement czy obelgę...eh. Chłopcy krzyczący z okna szkoły, że mam śliczny psy. Kosmos! Jednak zdążyłam też mieć tak nieprzyjemną sytuację, że przez moment zastanawiałam się czy nie wezwać policji. Szłam z psami na smyczy, a znad przeciwka szła dwójka chłopaków. Na oko dałabym jakieś szesnaście lat, ale mniejsza o wiek. Jeden z nich pochylił się i wyciągnął ręce niuniając pod nosem 'śliczny piesek, śliczny piesek' i chlast Ilte w psyk! Nie zdążyłam jej nawet pociągnąć do siebie. Zdążyłam za to się odwdzięczyć siarczystym policzkiem. Uwierzcie, że chciałam go zamordować i nie wiedziałam czy najpierw wydrapać oczy czy udusić. Jak tak w ogóle można!? Raz idącą Hoshi facet prawie kopnął. Sąsiadka z parteru naskoczyła na mnie, że psy hałasują- na zewnątrz, bawiac sie ze sobą o godzinie 18... Nie wiem czy trafiłam na takie przypadki czy tutaj ludzie maja inne podejście do zwierząt. Faktem jest jednak, że do autobusu nie zostałam wpuszczona dwa razy 'bo psy'. Raz kierowca, a raz pasażerowie postanowili, że autobus to nie zo i mam wysiąść z kundlami, bo roznoszą choroby... Pewnie, że trafi sie, że ktoś pochwali, powie, że psiaki są fajne, urocze, czy mogą pogłaskać, ale jak dotąd wiecej było sytuacji kłopotliwych niżeli tych przyjaznych.
Cieszę się jednak, że mam gdzie chodzić, mam z kim chodzić. Odwiedziłam ze znajomym tyle fajnych miejsc na psie spacery, odetchnęłam nieco. No nie jest źle!
Jest dobrze jednak chciałabym czuć sie jak człowiek w świecie ludzi, a nie eksponat na wystawie.





ASK     FACEBOOK     TUMBLR     INSTAGRAM    PAZNOKCIE

8 komentarzy:

  1. Trzymaj się tam ciepło! Myślę, że z czasem i ty i inni się przyzwyczają. :) Chociaż mój brat z żoną też mięli nieprzyjemne sytuacje z psem i sąsiadami to jakoś z tym żyli. I trzeba przyznać, że w mniejszych miastach ludzie są trochę inni ale i tak nadal są ludźmi jak każdy inny. Niestety, niektórzy ludzie są wredni. Mogę jeszcze spytać skąd obrazek na samym końcu postu? :) Jest z jakiegoś anime czy coś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś przypadkiem na niego wpadłam. Nie mam pojęcia, wygląda na fanart :P
      Pewnie, że tak! Każdy potrzebuje czasu, ale psów nie daruje. Mnie mogą sie czepiać, na mnie mogą mówić, ale nie na moje psy. Tym bardziej podnosić na nie ręki i mimo, że jestem ogromną pacyfistką to nie mam w takim momencie oporów. Puszczaja mi hamulce niczym matce broniącej dziecko. To chyba najbardziej trafne porównanie.

      Usuń
    2. To bardzo ważne by matka broniła swoje dzieci, więc jestem po twojej stronie. ;) Dobrze, że mu się odwdzięczyłaś tym samym! Ludzie potrafią byś niemiłosiernie okrutni!

      Usuń
  2. Jako mieszkaniec Kielc uwazam ze trafilo ci sie kilka kiepskich przypadkow xd mieszkam na ul.Sienkiewicza i nikt moich zwierzat nie uderzyl (psy mam od zawsze)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz... Nigdy nie byłam w Kielcach, ale słyszałam, że to przyjazne miasto. I bardzo ładne.
    Nie ma co się przejmować. Ja też jestem taką małą sierotką jeśli obeznanie się w terenie. W Szczecinie czy Poznaniu nie ogarniałam jak dojechać, teraz korzystam cały czas z nawigacji. Ty pewnie dasz sobie radę bardziej niż ja :*
    Strasznie nie lubie tego takiego postrzegania ludzi przez pryzmat miast. Jakby to mówiło wszystko o człowieku.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja tego nie odczułam - przeprowadzając się z małego miasta do większego (wręcz odwrotnie, nagle stałam się częścią 'tłumu'). Jednak mój luby przyjeżdżając kiedyś do mojej rodzinnej miejscowości poza sezonem czuł te spojrzenia jak na "obcego". Chociaż było to kilka lat temu. Sporo się od tego czasu zmieniło i teraz ja, przyjeżdżając tam czuję się dziwnie, nie rozpoznając już większości mijanych twarzy - będąc jako tłum. Myślę, że jeszcze trochę i w Kielcach pewnie też się to niedługo zmieni. Chociaż... ma to swoje plusy, znać większość miejscowych chociażby z widzenia.

    OdpowiedzUsuń
  5. A zapomniałabym, co do psa - bardzo się cieszę, że spoliczkowałaś gościa! Co za zachowanie - to chyba niezależne od wielkości miasta, zawsze znajdzie się taki x, czy towarzysz y, który... w sumie nawet nie wiadomo co i komu chce udowodnić.
    Na zachowania niektórych niestety nie mamy wpływu, ale zobaczysz, jeszcze trochę i będziesz wiedzieć 'kto i co' czyli kim się zupełnie nie przejmować, bo typ tak ma, a z kim warto być na dzień dobry :) Będzie dobrze!

    OdpowiedzUsuń
  6. ogarniasz komunikację? To juz wilki postęp ^^ ja mieszkam już rok w Olsztynie i nadal błądzę xD
    Kielce... w sumie... nigdy tam nie byłam T^T

    OdpowiedzUsuń

★ Dziękuję za wszystkie komentarze, to właśnie one motywują mnie do dalszej pracy nad blogiem!
♡ Nie zostawiaj w nich linku, doskonale wiem jak trafić na Twojego bloga.